Po kolejnym weekendzie…

Z moich obliczeń wynika, że już drugim. Czas leci, nie ma co 😉 A był to weekend pełen atrakcji. Począwszy od meczu Rosenborg-Legia…

 

 

 

 

 

 

 

Poprzez pierwszy posiłek na mieście…

Całkiem dobry i w dobrej cenie jak na ten kraj. No i przede wszystkim powodujący zadowolenie na twarzy 😀 Nie można też nie wspomnieć pierwszej większej integracyjnej imprezy w mieszkaniu, do zdjęć z której nie otrzymałem na razie dostępu, ciekawe dlaczego… Ale postaram się coś wrzucić 😉

Sobota była tym samym przeznaczona w 100% na odpoczynek aby w niedzielę wybrać się po raz pierwszy na rybki, póki co z pożyczonym sprzętem. Niestety pierwsze podejście bez sukcesów, może z braku wprawy, może z braku doświadczenia w połowach na otwartym akwenie morskim (albo raczej fiordowym).

Za to dzień dzisiejszy przyniósł pierwszy sukces, co prawda nic imponującego ale jak to mówią „pierwsze koty…właściwie to pstrągi… za płoty” 😉

 

 

 

 

 

 

Z nadzieją na co raz większe sukcesy chciałbym podziękować Szymonowi Powałowskiemu za wszelkie rady dotyczące tegoż rzemiosła, osiągnięcia będą publikowane na bieżąco 🙂

K

1 thoughts on “Po kolejnym weekendzie…

  1. Dzięki! Nie mogę się zatem powstrzymać od kolejnej rady…
    Na morzu, tak jak wspominałem wybieramy głębokie miejsce, rzucamy jak najdalej, zamykamy kabłąk, czekamy aż opadnie (żyłka napięta podczas opadania przynęty nagle wyraźnie się poluźni – ale uwaga – w głębszych miejscach to może trwać dobre kilkadziesiąt sekund…!) i ściągamy. Ze 2-3 razy można w trakcie „powrócić” do dna. Tą metodą dorwanie małego (1-1,5kg) dorsza nie powinno nastręczać problemów – są tam prawie wszędzie! 🙂

Dodaj odpowiedź do Szymon Powałowski Anuluj pisanie odpowiedzi